S ensacyjnych opracowań z czasów PRL we Wrocławiu nie brakuje. Informacje o powszechnie szanowanych naukowcach, aktorach, pisarzach i artystach, którzy okazali się tajnymi współpracownikami (TW), za sprawą miejscowego oddziału IPN pojawiają się regularnie każdego roku. Spośród zacnego grona wrocławskiej elity naukowej i kulturalnej jedni skruszeni przyznają się do winy, inni wyznają, że nikomu nie zaszkodzili, a jeszcze inni twierdzą, że wszystko to nieprawda i wyrządzono im krzywdę. Ci ostatni dochodzą zwykle swoich praw przed sądami kolejnych instancji. Prawomocna decyzja sądowa też nie zawsze jest rozstrzygająca, czego przykładem jest sprawa "Bolka". We Wrocławiu zdarzył się jednak wypadek przeciwny, kiedy IPN ogłosił, że jeden z wybitnych uczonych, jako TW podjął współpracę z SB. W jego obronie stanęli nie tylko uczelniani koledzy, ale też zasłużeni opozycjoniści, którzy uznali, że kłamstwo i plugastwo opanowało życie publiczne w Polsce. Stwierdzając, że jest to triumf zza…