Kościół jest wspólnotą wiary. Ale dla wszystkich czy dla każdego? Wbrew pozorom nie jest to tożsame. Wprawdzie katolicyzm łączy oba pojęcia: jest powszechny dla wszystkich, zarazem każdy indywidualnie odpowiada przed Bogiem za swoje czyny. Wielu jednak wybiera tylko religijność osobistą.
Dla większości ludzi wystarczy to, co wiedzą o polityku z powszechnie dostępnych materiałów. Historyk woli sięgać do źródeł i dokumentów. One dają najbardziej uprawomocnioną tezę o interesującym ich człowieku.
Kiedyś zwrócono się do mnie z prośbą o wypowiedź na temat: "Szanse tradycyjnych form w warunkach nowoczesnego warsztatu dziennikarskiego". Coś tam napisałem. Właściwie kwestia powinna zostać sformułowane inaczej. Zamiast słowa "szanse", słowo "konieczność". Po drugie, tradycja i nowoczesność nie są w tym przypadku pojęciami wykluczającymi się czy choćby przeciwstawnymi. Są pojęciami uzupełniającymi się.
Najprościej i najbardziej (przepraszam) prymitywnie, filozofia to dociekania dla poznania na-tury rzeczy, zarazem dla poznania prawdy. Podczas gdy my, zwykli ludzie, pewne rzeczy wypowiadamy lub wypisujemy kierując się wiedzą potoczną ("bo tak jest"), filozofowie nie dają nam spokoju, nieustannie pytając: "dlaczego"? Zaczęli czynić to już starożytni Grecy i tak to trwa do dziś.
Usłyszany dowcip: rozmawia dwóch dyrektorów: - Jaki jest twój ideał sekretarki? - pyta jeden. - Dwudziestoletnia dziewczyna z trzydziestoletnim stażem - odpowiada drugi. Życie, niestety, nie jest tak dowcipne. Nie mogąc przezwyciężyć tej nie dającej się pogodzić sprzeczności, szefowie wybierają raczej dwudziestolatków, osoby z trzydziestoletnim stażem zaś często bywają wysyłane na zieloną trawkę.
Na całym świecie mieszkańcy stolicy darzeni są niechęcią przez obywateli innych części kraju. W Polsce też. Wprawdzie w rozmaitych regionach żartują z centusiowatych krakusów, Poznaniacy i Ślązacy określani bywają jako solidni, ale ciężcy i bez polotu, Kaszubi skryci i gburowaci, Górale chętni do wypitki i do wybitki, lecz wszyscy, kpiąc wzajemnie z siebie, nie lubią warszawiaków.
Pamiętacie Państwo te słowa i towarzyszącą im melodię? Tak, to był sygnał zapowiadający audycję legalnego już, od połowy 1989 r. Radia "Solidarność", wtedy jeszcze skromniutkiego, lecz słuchanego z emocją. Ale znacznie wcześniej, od początku lat osiemdziesiątych, działały półlegalnie i całkiem nielegalnie, tropione przez peerelowskie władze, rozgłośnie "Solidarności".
Mogłoby się wydawać, że Stanisław Remuszko jest sądowym pieniaczem. Jego książka poświęcona jest bowiem rozprawom sądowym, w których uczestniczył jako powód, wytaczając procesy rozmaitym osobom i instytucjom.
Dobrze, że autor o przekonaniach - jak pisze - raczej lewicowych, zdecydował się napisać do pisma prawicowego. Rzeczywiście, jest to zjawisko twórcze. Dzięki temu możemy wymienić argumenty wprost, poznając lepiej mechanizmy poglądów zwolennika lewicy (acz krytycznego) i lepiej formułując własne.
Obchody 9 maja, jako 60. rocznicy Dnia Zwycięstwa, są oczywistym fałszem historycznym. Nawet nie interpretacją, do tego każdy ma prawo, lecz - powtórzmy- fałszowaniem historii, bo przeinaczaniem faktów. Przypatrzmy się więc faktom.
Wychodząca od 2001 roku |