Małomiasteczkowy teatr jest nabity. Kończy się właśnie farsa pt. "Zjazd rodzinny" autorstwa i w wykonaniu lokalnej gwiazdy.
-Teraz ogłaszam konkurs - woła aktor.
- Która z obecnych tu pań ma najwięcej dzieci?.
Zaczyna się licytacja. Wygrywa drobna, na oko czterdziestoletnia szatynka, matka dziesiątki.
-Gdzie pracuje twój mąż? - pyta prowadzący. Okazuje się, że na BYU, wyznaniowym uniwersytecie mormońskim.
- No tak - kwituje prowadzący. - Oni tam bez przerwy nauczają o dużych rodzinach. Szkoda, że za to nie płacą.
Wychodząca od 2001 roku |