Przypadek I
Przypomnijmy. 10.11.2007 Erik Sedláek, szefujący Stowarzyszeniu Młodych Narodowych Demokratów, próbował zorganizować marsz przeciwko udziałowi Czech w wojnie w Iraku. Ponieważ część pochodu miała odbywać się przez byłą praską dzielnicę żydowską Józefov w rocznicę Nocy Kryształowej, zarzucono mu antysemityzm. Drugim przestępstwem Sedláka było powątpiewanie w oficjalnie zarządzoną prawdę i choć nie przyznał się do winy, został skazany. Podobnie jak Libor Budník, który uznał swoją winę i poddał samokrytyce.
16 kwietnia Krajowy Sąd w Pardubicach (odpowiednik polskiego wojewódzkiego) rozpatrzył apelację oskarżonych, uchylając poprzedni wyrok w całości. Erika Sedláka uniewinnił, a Libora Budníka skazał na półtora roku pozbawienia wolności z zawieszeniem na dwa lata. W przypadku tego pierwszego sąd podniósł błędy policji popełnione podczas dochodzenia, a zwłaszcza gromadzenia dowodów. Policja przeprowadziła u niego rewizję po upływie półtora roku po utracie ważności pozwolenia. W drugim przypadku sąd uznał winę na podstawie przyznania się Budníka, jako że nie ma lepszego dowodu winy niż przyznanie się do niej, ale zmniejszył karę ze względu na jego przyznanie się i prośbę o łaskę. Takiego dowodu nie miał w przypadku Sedláka, który w śledztwie i podczas procesu milczał ?jak grób?.
W tej beczce miodu znalazła się jednak łyżka dziegciu, co tam, wiadro całe. W uzasadnieniu wyroku sędzina stwierdziła, że o ile o winie Sedláka nie wątpi, to nie może go skazać z braku dowodów i uchybień formalnych. Więc to tylko zadecydowało, a nie fakt, że całe to oskarżenie od początku nie miało sensu. Gdyby więc nie nieudolność policji, byłby wyrok jak nic.
Za to czujnością wykazały się czeskie organa ścigania wobec Davida Duke?a, dwukrotnego kandydata na prezydenta USA oraz byłego członka izby reprezentantów z Luizjany oraz, co może jest tu najważniejsze ? byłego członka Ku-Klux-Klanu.
(?)