Wiemy już, że klonowanie ssaków naczelnych stało się możliwe w praktyce. Skoro tak, pierwszy klon człowieka jest kwestią czasu. Wiadomo, że powstanie, nie wiadomo tylko kiedy. Nie wiemy również, czy naukowcy pozwolą mu żyć.
Nawet dalece powierzchowna analiza sytuacji politycznej w kraju rozpościerającym się między Odrą a Bugiem pozwala na progu AD 2008 twierdzić, że postkomunistyczna oligarchia oraz wykreowany pod okrągłym stołem establishment, jeszcze do niedawna śmiertelnie przerażeni radykalną i realną walką z patologiami III RP, wyraźnie odzyskują oddech.
To, co dobre = wzbogaca człowieka. To, co złe - niszczy go. Jeśli mam rację, nieszczęścia współczesnych człowiekowatych upatrywać należy w zatraceniu zdolności do odróżniania jednego od drugiego.
Wszystko dobrze, a nawet jeszcze gorzej: tymi słowami można podsumować wizytę premiera Rzeczypospolitej na Kremlu. Fakt, zielonogórski festiwal piosenki radzieckiej, przepraszam: rosyjskiej, zostanie reaktywowany. To kolejny, cudowny cud, uczyniony dłońmi polskiego Donalda Czarodzieja. Ale zacznijmy od początku.
"Nie lokuj na oślep. Sprawdź nas"- tymi słowami swego czasu wabił do siebie klientów mBank. Sprawdziłem. I w kontaktach z tą firmą rekomenduję daleko idącą ostrożność.
Niektórym ludziom podeszły wiek odbiera sprawność fizyczną. Innym wdzięk. Jeszcze innym wspomnienia. Markowi Edelmanowi starość odebrała rozum. To jedyne wytłumaczenie sytuacji, w jakiej człowiek starzeje się tak brzydko, starając się odebrać godność większym od siebie.
Sytuacja na Bałkanach wymyka się spod kontroli. Wydarzenia toczą się niczym kula śniegowa w dół stoku, zagarniając pod siebie a to zwietrzałe uzgodnienia międzynarodowych traktatów, a to dni, a to godziny, a to ludzkie emocje. Obawiam się, że tej lawiny nie sposób zatrzymać.
Po wizycie Donalda Tuska w Waszyngtonie, w polskiej debacie publicznej ponownie pojawiła się kwestia budowy w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Postawmy zatem to pytanie raz jeszcze: czy Polsce potrzebna jest "tarcza", w znaczeniu - instalacja wojskowa o strategicznym znaczeniu dla USA?
Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych na Prawo i Sprawiedliwość głosowało ponad pięć milionów Polaków. Na Platformę Obywatelską sześć milionów telewizorów. Jak ktoś słusznie zauważył, wygrały telewizory.
Telewizyjny chłam rozmaitego autoramentu gości w domach Polaków około pięciu godzin dziennie. Programy stricte informacyjne najwyżej kilkanaście minut. Obiektywnych programów informacyjnych nie ma prawie wcale. Oczekiwanie zaś, że komercyjne stacje telewizyjne będą zajmować się czymś ponad troskę o zysk właścicieli, to więcej niż ignorancja, to głupota.
Notabene telewizory wygrywają na całym świecie, co czyni zasadnym pytanie, czy współcześni reprezentanci gatunku homo sapiens nadal zbudowani są z białka, czy już może z anten?
Dawno, dawno temu, gdy Adam Michnik nie wstydził się brata, Wojciechowi Jaruzelskiemu nie śnił okrągły stół, a Czesław Kiszczak nie testował charakteru Michała Boniego, Polska uznawana był za kopalnię specyficznej kategorii dowcipów, zwanych politycznymi.
Wychodząca od 2001 roku |