Barejowska wizja jest pouczająca co najmniej z dwóch powodów. Z jednej strony, sprowadzając relacje między rządzącymi a rządzonymi do poziomu stróżowania, odwołuje się do starej idei rządów minimalnych, wedle której zadania państwa ograniczają się do wykonywania prostych i elementarnych czynności, takich jak ochrona życia i mienia mieszkańców domu czy osiedla. Dozorca, podobnie jak szeryf czy stróż nocny, jest kimś, kogo wynajmuje się, aby pilnował porządku ? a więc dbał o to, żeby było tak, jak jest. Jego zadaniem nie są zmiany, reformy czy rewolucje, lecz, przeciwnie, stanie na straży status quo. Nie jest od myślenia i jego autonomia jest ściśle ograniczona przez zleceniodawców. Nie należy oczywiście traktować go jako sługi ? swoje usługi wykonuje bowiem odpłatnie ? ale błędem byłoby widzieć w nim lidera czy wodza. Jest zwykłym pracownikiem najemnym.
Natomiast z drugiej strony obrazek Barei pokazuje, co się dzieje, kiedy tego rodzaju najemnik zaczyna odgrywać rolę przywódcy bądź władcy, a więc, kiedy dochodzi do dyktatury dozorców ? dyktatury cieciów. Jak możemy się przekonać, jest to forma rządów pozbawiona brutalności zwykłego totalitaryzmu, lecz jednocześnie uciążliwa niczym jego najbardziej skrajne postaci. Dyktatura cieciów to wariant dyktatury ciemniaków po wieczorowych kursach oświecenia dla półgłówków szukających drugiej połówki. Nie są to rządy tak spektakularnie antyludzkie, jak dyktatura pułkowników, ale, w przeciwieństwie do niej, niesłychanie trwałe i trudne do usunięcia ze względu na to, że mogą zawsze liczyć na poparcie licznej międzynarodówki podobnych im duchem braci.
(...)