Świat za pięć lat należy do tych rzadkich książek, przy lekturze których można zaśmiewać się do rozpuku, lecz śmiech ten nie będzie jedynie relaksującym rozbawieniem. Każda opisana w niej sytuacja jest obrazem tendencji narastających w naszej rzeczywistości jak najbardziej serio.
Jeszcze nie tak dawno homoseksualiści domagający się jakichś swoich ?praw? mogli uchodzić za ubarwiający codzienność folklor. Dziś wielkie ich tłumy, odziane jedynie w stringi lub ornaty chrześcijańskiego duchowieństwa za sposób wyrażania swej tożsamości wybierają symulacje (na razie jeszcze tylko ? symulacje) zbiorowych kopulacji. Normą dla takich mitingów staje się organizowanie ich przy okazji świąt kościelnych, a najbardziej preferowanym miejscem okazuje się jakaś przestrzeń sakralna, najchętniej ważny cel pielgrzymkowy, np. Plac Św. Piotra w Rzymie. Kto przewidywał, że do popierających ten kierunek rozwoju ludzkości w naszym Krakowie dopisze się dwoje laureatów Nagrody Nobla, a na łamach największych gazet, także w Polsce, ze śmiertelną powagą grzmieć będą postulaty obdarowania par homoseksualnych przywilejami podatkowymi, równouprawnienia ich ?małżeństw?, łącznie z prawem do adoptowania dzieci?
Engels roił o społeczeństwie bez ?podziałów? na takie jednostki, jak rodzina. Dywagacje te wkładaliśmy między bajki tym bardziej, że jak ogłosiła to w 1989 pewna aktoreczka, 4 czerwca 1989 skończył się w Polsce komunizm. Tymczasem już w kilku krajach Europy większość dzieci rodzi się poza małżeństwami. Teoretycznie duża część mieszkańców np. naszego kraju ciągle deklaruje przynależność do kultury europejskiej. Związek ten coraz częściej bywa jednak pojmowany w sposób niemający nic wspólnego z jej istotą. Prezent od rodziców chrzestnych z okazji Pierwszej Komunii Świętej w postaci pokrycia kosztu operacji plastycznych do niedawna uchodziłby za bardzo niesmaczny żart. A jednak ?upominki? tego rodzaju są wręczane coraz częściej, i to wcale nie dzieciom, których buzie ucierpiały podczas wypadków, lecz np. dziewczynkom, którym wydaje się, że ich uszka czy noski w zbyt małym stopniu przypominają te posiadane przez gwiazdy seriali czy estrady. Do niedawna ktoś rzeźbiący w kale postrzegany byłby jedynie za koprofaga. Skoro jednak rzeźbi w nim sceny z Nowego Testamentu ? znajduje się pod ochronnym płaszczem, rozpiętym przez lewaków walczących o wolność wypowiedzi. Biało-czerwone chorągiewki umieszczane w psich odchodach, wzbudzające taką lokalizacją entuzjazm sporego grona powszechnie znanych moralnych autorytetów ? na to też nikt jakiś czas temu by nie wpadł. I to wcale nie w wyniku deficytu wyobraźni, lecz z powodu elementarnego smaku ? waloru całkowicie obcego osobnikom uchodzącym dziś za artystów i kreowanym na mentorów. Zjawiska takie i tysiąc im podobnych ciągle okazują się jedynie czubkiem wielkiej góry lodowej. Co dzień docierają przecież do nas wieści o kolejnych wykwitach najplugawszych dewiacji, na naszych oczach błyskawicznie nobilitowanych do rangi nie tylko normy, lecz tego, co najbardziej cool i na topie.
Śmiejmy się więc póki czas. Świat opisywany w książce Brixena naprawdę nadchodzi. A jeśli jego pochodowi na drodze nikt nie stanie ? nikomu już nie będzie do śmiechu.
M.B. Brixen, Świat za pięć lat, Wydawnictwo Lena, Wrocław 2009.