Wiadomość o rezygnacji Bożeny Urbanowicz-Gilbride z dalszego udziału w dialogu polsko-żydowskim, prowadzonego teraz pod egidą waszyngtońskiej organizacji administrowanej przez stronę żydowską, stanowi prawdziwy szok. Zwłaszcza kiedy uzmysłowimy sobie, kim jest ta osoba i co sobą reprezentuje. Jej rodzina pochodzi ze wschodnich ziem przedwojennej Polski, które najpierw stały się ofiarą sowieckiej inwazji, a niedługo potem długiej i okrutnej okupacji hitlerowskiej. Pani Bożena była siedmioletnią dziewczynką, kiedy zobaczyła oddziały Czerwonej Armii wkraczające do jej osady, Leonówki, a w dwa lata później wieś płonęła, podpalona przez niemieckich najeźdźców. Jej rodzice otwarcie pomagali innym w tych tak trudnych i niebezpiecznych czasach. Ojciec udzielał schronienia w swoim gospodarstwie licznym Żydom, choć groziło to rozstrzelaniem, nie tylko jego, ale i całej rodziny.