Teoretycy i praktycy totalitaryzmu ? Lenin, Goebbels czy Mao ? doskonale widzieli, że polityczny sukces zależy od wygrania bitwy w sferze języka. Jeśli masy zaakceptują podsunięte im określenia i zwroty, zwycięstwo jest już na wyciągnięcie ręki. Ludzie, którzy bogatych chłopów będą nazywać kułakami, przedsiębiorców wyzyskiwaczami, a księży czarną reakcją, automatycznie stają się sojusznikami. Słowa bowiem nie tylko odbijają rzeczywistość ? one również ją kształtują. Jeśli więc wystarczająco długo i systematycznie nazywać się będzie czarne białym, a psa kotem, istnieje duże prawdopodobieństwo, że lud, niekoniecznie ?ciemny?, po pewnym czasie to kupi i zacznie ?widzieć? świat tak, jak mu się każe.