Ekonomiści nieskażeni paneuropejską ideologią ostrzegają, że studnia, skąd pompowane są pieniądze, wyschnie ostatecznie na etapie Hiszpanii ? i wtedy Europejczykom zostanie ino płacz i zaciskanie pasa, nawet jeśli zabraknie w nim miejsca na dodatkowe dziurki. Co z kolei niechybnie skończyć się może ? oby nie krwawo ? pogrzebaniem idei ?europejskiej integracji?.
Póki co, państwa strefy euro jednak płacą, choć ?Europa dwóch prędkości? stała się faktem, a dopychanie unijnego budżetu kolanem to nadto wyraźny sygnał, świadczący o tym, że nawet największy płatnik netto europejskiego kociołka, to jest Niemcy, nie może przeforsować wszystkiego, gdy paru poważnych graczy (Wielka Brytania, Holandia, Szwecja i Dania) sypie piasek w unijne tryby, tak niechętnie dorzucając się do wspólnej puli.
(...)