Wczesnym porankiem obudził się, przekręcił na bok i ujrzał na stoliku biały papier, wyciągnął rękę, zbliżył kartkę do oczu. To rachunek, wyszeptał. Oblał go zimny pot. Nie mogę tu zostać, nie mam pieniędzy, muszę uciekać. Huang ubrał się i wyszedł. Wciąż czuł się źle. Wrócę do rodzinnej wioski, poleżę, przejdzie mi, pomyślał. Powrócił do rodzinnego Heyuan w prowincji Guangdong.
Niestety, zła choroba złośliwie nie chciała go opuścić. Pił wrzątek, jadł ludowe lekarstwa, odpoczywał, nie pomagało. 15 grudnia poczuł się naprawdę źle. Ból mięśni, wysoka gorączka nasilały się. Rodzina zabrała Huanga do lokalnego szpitala. Przeziębienie lub grypa ? zdiagnozowali lokalni doktorzy. Huang otrzymał potężną dawkę środków przeciwgorączkowych i lekarstw na przeziębienie i grypę. Gorączka jednak nie ustępowała, wciąż utrzymywała się na poziomie powyżej 40 stopni. Huang miał kłopoty z oddychaniem, jego policzki nabrzmiały krwią, suchy kaszel stał się jeszcze bardziej uciążliwy, w dodatku zaczął wymiotować.
Lekarze z miejscowego Punktu Sanitarnego doszli do wniosku, że sytuacja wymknęła się spod kontroli i nie są w stanie pacjentowi pomóc. Wykonano telefon i tego samego dnia Huang został przetransportowany do wojskowego szpitala zakaźnego w Guangzhou. Tam lekarze zdiagnozowali nietypowe zapalenie płuc ? feidianxingfeiyan. Okazało się, że Huang był pierwszym wykrytym przypadkiem tego, co świat później poznał pod nazwą SARS (Severe Acute Respiratory Syndrome). Kilka dni później zachorowało dziewięciu członków personelu Punktu Sanitarnego w Heyuan. Symptomy był identyczne, Huang zarażał. Zadziwiające, że nikt z jego rodziny nie zapadł na tę nową, tajemniczą chorobę.
Kilka miesięcy później SARS z całą mocą uderzył w Chiny, głównie Guangdong i Pekin, by następnie rozlać się na cały świat. 37 zainfekowanych krajów, 8422 infekcje i 916 ofiar śmiertelnych, wskaźnik śmiertelności 10,9%. W ciągu kilku tygodni 2003 r. SARS zdominował światowe serwisy informacyjne. Strach przed światową epidemią na skalę Czarnej Śmierci nabrał realnych kształtów. W Chinach zagościły kwarantanny, izolacje całych zakładów pracy i szkół, sterylizacje wszystkich próbek obuwia wysyłanych za ocean, puste samoloty na popularnych dotąd szlakach komunikacyjnych. Linie lotnicze, szefowie fabryk, którym dramatycznie spadała ilość zamówień, ludzie złapani w pułapkę kwarantann ? wszyscy liczyli straty. Przemysł turystyczny otrzymał potężny cios, wręcz zamarł. Z półek sklepowych zniknął ocet ryżowy, wierzono, że gotowanie go z wodą, a następnie wdychanie powstających oparów ma funkcję leczniczą i jest dobrym, naturalnym remedium na choroby układu oddechowego. Gospodarka Chin znalazła się pod ogniem tajemniczej choroby i przyniesionej przez nią paniki. Nawet Puchar Świata Kobiet w piłce nożnej został przeniesiony do USA. Był to cios dla chińskich fanów, kobiecy futbol jest bowiem dumą Chin, tak jak męski ich wstydem.
Lekarze zidentyfikowali winnego dolegliwości Huanga i innych. Był nim wirus, a dokładniej wirus zwierzęcy, tzw. koronawirus z rodziny coronaviridae.
(...)