Według danych Banku Światowego aż 85 procent pieniędzy zbieranych na pomoc humanitarną i rozwojową jest wykorzystywanych w sposób niezgodny z przeznaczeniem. Podobnie jak w przypadku inwestycji z użyciem unijnych pieniędzy, także w Afryce dochodzi do absurdalnych sytuacji: opustoszałe klinki w szczerym polu, mosty, którymi nie da się przejechać, fabryki, do których nie podłączono infrastruktury, czy produkujące towary droższe niż importowane. W rezultacie pomoc międzynarodowa nie pomaga, a jest nawet największą przeszkodą w zmianie położenia ludzi ubogich na świecie i sensownym wyjściem jest jej całkowite zaprzestanie (s. 131-132). Miliony dolarów na inwestycje w Sudanie Południowym, które szły od ONZ czy Banku Światowego były defraudowane przez władze.
W swojej książce Rosiak obala mity dotyczące islamu, opisuje dyskryminację chrześcijan w Afryce. Przypomina, że nie tylko biali handlowali niewolnikami. Szacuje się, że muzułmanie przez czternaście wieków wywieźli od 9 do 13 milionów Murzynów z Afryki (s. 282). A w łapaniu niewolników zarówno białym, jak i Arabom pomagali sami Murzyni. Na północy Mali Tuaregowie, Songhajowie czy Fulanie do tej pory mają swoich niewolników, których wykorzystują jako tanią siłę roboczą (s. 62).
Dariusz Rosiak pisze o barbarzyństwie ludobójstwa w Ruandzie, gdzie ludność Hutu mordowała Tutsi, a także o wyjątkowo brutalnym ludobójstwie w Kongu w wykonaniu Belgów na przełomie XIX i XX wieku. Natomiast kolonializm białych przyniósł Afryce rozwój, który po uzyskaniu niepodległości został zaprzepaszczony. Teraz państwa Czarnego Lądu rozwijają się głównie dzięki chińskim inwestycjom. Dobrym przykładem jest Angola, gdzie Chińczycy, nie pytając o przestrzeganie praw człowieka i zasad demokracji, budują mosty, drogi, rurociągi, ujęcia wody, szkoły, szpitale, stadiony piłkarskie, wszystko (s. 206).
Po 50 latach ciągłej pomocy i wkładania w państwa afrykańskie miliardów dolarów, okazuje się, że te kraje żyją na gorszym poziomie niż w czasie, kiedy odzyskiwały niepodległość ? twierdzi Dariusz Rosiak. Bardzo krytycznie ocenia on akcje humanitarne organizowane przez Europejczyków. Jego zdaniem, pomoc zupełnie nie działa. Podkreśla, że kraje, które wychodzą z biedy, czyli Chiny, Indie i Brazylia, nigdy nie korzystały z pomocy humanitarnej Zachodu. Przypomina, że jeszcze w latach 60. XX wieku niektóre państwa Czarnego Lądu eksportowały żywność, a teraz wiele z nich jest na liście najbiedniejszych państw świata.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego krajom afrykańskim tak trudno wyjść z biedy i marazmu ? z powodu tradycji i mentalności ludzie pracowici nie mogą korzystać z owoców swojej pracy. Nie opłaca się być bogatym, bo wtedy trzeba dzielić się swoim dobrobytem z każdym najdalszym nawet krewnym (s. 32). A przecież właśnie kapitalistyczny motyw zysku, który w efekcie prowadzi do nierówności społecznych, bo nagradza osoby pracowite, a leniwe karze, jest siłą napędową rozwoju. Ale tego ? w imię poprawności politycznej ? nie można głośno mówić.
Dziennikarz ciekawie udowadnia na wielu przykładach z życia codziennego współczesnej Afryki, że to właśnie rynek świetnie działa, a socjalizm przynosi klęskę lub skutki odmienne od zamierzonych. Co chwalebne, autor pisze językiem obiektywnym, a nie ideologicznym bełkotem.
Dariusz Rosiak, Żar. Oddech Afryki, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2010.