Ostatnia kampania wyborcza i ogłoszenie wyników głosowania odbyły się wyjątkowo bez emocji. Tak jakby każdy z góry wiedział, jaki będzie wynik, jak gdyby wszyscy albo większość kandydatów wcześniej uzgodnili swoje miejsca w szeregu i odgrywali dość niemrawo swoje tradycyjne przepychanki. Trudno zresztą im się dziwić ? z małymi wyjątkami okupują scenę polityczną od dwudziestu lat z górą, zmieniając co najwyżej szyldy partyjne i hasła programowe, którymi zresztą chyba już nikt ? ani oni, ani ich wyborcy ? się nie przejmuje. Wszystko było tak, jak zawsze, nawet Janusz Korwin-Mikke tradycyjnie odgrażał się wirtualnymi kilkunastoma procentami i ? również tradycyjnie ? otrzymał coś w okolicach jednego procenta. Członkowie PiS przyjęli swoją porażkę z głębokim zrozumieniem, jak gdyby zdając sobie sprawę, że dotarli do granicy swoich możliwości, a rojenia o ?Budapeszcie w Warszawie? są i pozostaną tylko urojeniami. PO skonsumowało zwycięstwo bez entuzjazmu,…