Najniebezpieczniejszym i niewłaściwym źródłem dochodów jest zaciąganie pożyczek, gdy nie ma się pewności, skąd czerpać na opłatę procentów. Taka gospodarka wydaje się ponętna, ponieważ odsuwa moment klęski, w rzeczywistości zaś tylko ją powiększa i pogłębia otchłań upadku. Jacques Necker
Nawet osoby, które nie zaciągały nigdy kredytu, są nim obciążone pośrednio poprzez zadłużenie sektora publicznego. Zadłużenie polskiego sektora finansów publicznych na koniec 2010 roku wyniosło około 765,8 mld zł (na koniec 2009 roku było to 658,8 mld zł), czyli było o 52,5 proc. wyższe niż na koniec 2007 roku, kiedy wynosiło około 502 mld zł. Oznacza to, że poprzez kredyty sektora publicznego przeciętny Polak na koniec 2010 roku zadłużony był na 20 tys. zł (na koniec 2009 roku ? 17,3 tys. zł)!
Według GUS dług publiczny naszego państwa wzrósł z 529 mld w 2007 r. do 747 mld na koniec 2010 r. Uwzględniając, niewliczane do długu przez rząd, miliardowe kredyty zaciągnięte przez spółki publiczne, m.in. Krajowy Fundusz Drogowy, rząd zapożyczył Polaków na co najmniej 300 mld zł. W marcu NBP podał, że zadłużenie zagraniczne państwa (sektor publiczny, prywatny i bankowy razem) wzrosło od 2007 r. o 356 mld zł i na koniec 2010 r. wynosiło 925,4mld zł. Ta ostatnia kwota jest przedmiotem troski naszych wierzycieli.
Islandia i Grecja zbankrutowały. Podobnie gospodarka Irlandii. Budżet Portugalii właśnie się rozpada. Finanse Hiszpanii ledwo dyszą. Nikt nie pyta, które z europejskich państw odegra rolę kolejnej kostki domina, wszyscy spekulują, kiedy do tego dojdzie. Podobno bukmacherzy przyjmują już zakłady.
Jest lekkie, łatwe i przyjemne. Do czasu, kiedy trzeba go spłacać. Tu jednak następuje pierwsza selekcja należnych egzekucji. Przede wszystkim jest ona najbardziej surowa i bezwzględna w stosunku do najbiedniejszych. Nie możesz spłacić skromnej kilku tysięcznej pożyczki zaraz wkracza komornik i zajmuje wszystko, co jest niezbędne do życia. W ten sposób ilość osób bezdomnych stale wzrasta.
Wychodząca od 2001 roku |