Polski kod geopolityczny
W logice tego kodu geopolitycznego Polska skazana jest na konflikt z Rosją, z Niemcami lub z obydwoma tymi państwami naraz. Archetypiczny dla naszego narodu spór pomiędzy zwolennikami opcji endeckiej (Romana Dmowskiego) i piłsudczykowskiej (Józefa Piłsudskiego) to między innymi spór zwolenników oparcia się na Rosji przeciw Niemcom, oraz oparcia się na Niemczech przeciw Rosji. Za Stanisławem Catem-Mackiewiczem za największe zagrożenie uznaje się ewentualne porozumienie Berlina z Moskwą, możliwe do zaistnienia jakoby jedynie na ruinach państwa polskiego.
Ten fatalizm zaznaczył się również w polskiej myśli geopolitycznej, gdzie jego eksponentem był między innymi Wacław Nałkowski (1851-1911), będący autorem teorii przejściowości położenia Polski w znaczeniu klasyfikacyjnym (niektóre ziemie polskie klasyfikują się do zachodnio- a inne do wschodnioeuropejskich typów geograficznych), kulturowym (mieszanie się wpływów Zachodu i Orientu), oraz komunikacyjnym (ziemie polskie są „wrotami” ze Wschodu na Zachód). Polska, znajdująca się pomiędzy Niemcami a Rosją, jest tu swego kompozycją krain zachodnich i wschodnich, zderzają się zaś w niej dwa typy cywilizacji w swym wymiarze etnograficznym, religijnym i ekonomicznym.
Konkurencyjna, acz w założeniach podobna do teorii przejściowości ziem polskich, jest teoria pomostowości położenia Polski autorstwa Eugeniusza Romera (1871-1954). Dowodzi się w niej, że ziemie polskie stanowią naturalny pomost pomiędzy morzami Bałtyckim i Czarnym. O odrębności tego obszaru decydować ma sieć hydrograficzna, wyznaczająca zasięg polskiej ekspansji przestrzennej. Granice wyznaczane przez polski system rzeczny i wklęsłość Niziny Polskiej w osi równoleżnikowej decydują o odrębności obszaru polskiego od terytoriów Rosji i Niemiec. Podobnie jak w przypadku teorii Wacława Nałkowskiego, w koncepcji tej rolą Polski jest „rozepchać się” pomiędzy niemieckim a rosyjskim ośrodkiem siły.
Podwójne zagrożenie Polski przez Niemcy i Rosję zakładała też teoria tranzytowości położenia Polski opracowana przez Włodzimierza Wakara (1885-1933), który uważał że specyficzne położenie ziem polskich decyduje o ich specyficznej kulturze, typie gospodarowania i cywilizacji. W. Wakar nieprzypadkowo był zwolennikiem ruchu prometejskiego i koncepcji Międzymorza; Rosję uważał za śmiertelnego wroga Polski, Prusy chciał podzielić pomiędzy Polskę i Litwę, opowiadał się za daleko idącymi ustępstwami terytorialnymi wobec Ukrainy, uważając jej ewentualny podział pomiędzy Polskę i Rosję za śmiertelne zagrożenie dla tej pierwszej. Wschodnia granica Polski powinna, jego zdaniem, pokrywać się z zasięgiem religii rzymskokatolickiej.
Na gruncie tych rozważań politycznych i geopolitycznych wyrósł polski projekt Międzymorza, którego twórcą był Józef Piłsudski (1867-1935), zakładający w swojej początkowej (1918-1921) postaci powołanie państwa federacyjnego, w skład którego wchodziłyby Polska, Litwa, Białoruś i Ukraina. W późniejszych latach koncepcja ta przybrała postać idei „Trzeciej Europy” w ramach której postulowano konsolidację państw położonych na pasażu bałtycko-czarnomorskim. Powstało też wiele siostrzanych koncepcji jak choćby „polskie imperium dominium” związanego z ruchem piłsudczykowskim Michała Römera (1880-1945), czy „cesarstwo polskie” związanego z endecją Karola Ludwika Konińskiego (1891-1943), w kierunku „rozpychania się” pomiędzy wschodnim a zachodnim sąsiadem Polski szła też refleksja Adolfa Bocheńskiego wyrażona w jego pracy Między Niemcami a Rosją (1937).
Polscy „egzotyczni sojusznicy”
Najnowsza historia Polski i współczesna polska debata publiczna znają zatem różne warianty pozycjonowania Polski w konstelacjach antyrosyjskich i antyniemieckich. Wobec dzisiejszej przytłaczającej przewagi idei insurekcyjnych i prometejskich, a także importowanych z zewnątrz idei neokonserwatywnych, zazwyczaj głównym wrogiem niepodległej Polski mianuje się Rosję. Pod taką tezę pisana jest dziś w naszym kraju historiografia, taką wizję lansuje się w kinematografii i popkulturze, w tym kierunku zakłamywania historii dokonuje również IPN. Nie znaczy to, że wektor antyniemiecki został osłabiony – odsunięto go jedynie w cień. Antyniemiecka demagogia PiS, nie mające szans powodzenia domaganie się od Berlina reparacji wojennych, wreszcie pilotowany z inspiracji jankeskiej projekt Trójmorza, to dowody żywotności polskiego kodu geopolitycznego wobec Niemiec.
Najnowsza historia Polski i współczesna polska debata publiczna znają zatem różne warianty pozycjonowania Polski w konstelacjach antyrosyjskich i antyniemieckich. Wobec dzisiejszej przytłaczającej przewagi idei insurekcyjnych i prometejskich, a także importowanych z zewnątrz idei neokonserwatywnych, zazwyczaj głównym wrogiem niepodległej Polski mianuje się Rosję. Pod taką tezę pisana jest dziś w naszym kraju historiografia, taką wizję lansuje się w kinematografii i popkulturze, w tym kierunku zakłamywania historii dokonuje również IPN. Nie znaczy to, że wektor antyniemiecki został osłabiony – odsunięto go jedynie w cień.
Chcąc jednak zwrócić się przeciwko Rosji i wręcz dokonać „rozbicia rosyjskiego imperium”, nie mogąc zaś oprzeć się na również budzących nieufność Niemczech, Polska szuka sobie odleglejszych i bardziej „egzotycznych” sojuszników. Historycznie była takim Francja, ta jednak jako partnera na wschodzie widzi raczej mocarstwową Rosję, niż słabszą od Rosji narodową Polskę. Pozycja mocarstwowa Francji uległa ponadto w XX w. znacznej degradacji, a państwo to jeszcze przed wybuchem II wojny światowej spadło do rangi „młodszej siostry” Wielkiej Brytanii, a następnie też USA. Poszukiwanie oparcia w Rosji ma służyć ponownemu wydźwignięciu Francji przytłoczonej przez potęgi anglosaskie, to jednak zupełnie nie interesuje Polski i jest w Polsce przyjmowane nieufnie i niechętnie – jako wyłamanie się Paryża ze wspólnego, zachodniego frontu przeciw Moskwie.
Środowiska katolicko-konserwatywne (ultramontańskie) rozważają niekiedy tęsknie „katolicką” oś geopolityczną Kraków-Wiedeń-Rzym, również mającą dla Polski charakter „egzotycznego” sojuszu skierowanego równocześnie przeciwko prawosławnym ludom ruskim oraz germańskim (niemieckim i szwedzkim) i czeskim protestantom i bezbożnikom. Dopełniać taki sojusz od zachodu miałaby ewentualnie rekonstytuowana w swym katolicyzmie i tradycyjnej monarchii Francja, od czasu jednak rozpadu Austro-Węgier i upadku dynastii Habsburgów, oraz sczeźnięcia idei katolicko-monarchicznych we Francji i w Rzymie, koncepcja ta straciła oparcie materialne.
Zarówno zatem współcześni piłsudczycy, neoendecy, jak i konserwatywni katolicy doszli do wniosku że jedyną potęgą na której może współcześnie oprzeć się Polska, są Stany Zjednoczone AP. Oś katolicka się zdezaktualizowała, Francja przestała być mocarstwem i postawiła na Rosję, UK wielokrotnie zawiodło już Polaków, a ponadto nie jest dziś samodzielnym ośrodkiem siły, lecz jedynie „amerykańskim lotniskowcem zakotwiczonym u wybrzeży Europy”. Pozostają więc USA, które w XX w. urosły do rozmiarów globalnego hegemona, na odcinku wschodnioeuropejskim starającego się między innymi powstrzymywać odbudowę Rosji i paraliżować integrację europejską.
cd w numerze papierowym